Iceland – czyli interiorem z północy na południe podsumowanie.

Na Islandię jechałem z wielkimi oczekiwaniami i wcale nie najmniejszymi przygotowaniami. Jak to wygląda w podsumowaniu?

  1. Jedzenie. Wiozłem na każdy z trzech posiłków jedną torebkę z suchym jedzeniem tzw liofilizowanym. Oprócz tego uzupełniałem  głównie poziom cukru w lokalnych sklepach. Ceny są oczywiście wyższe niż  w Polsce np. baton mars kosztuje ok 4 pln ale robiąc okazyjnie zakupy w marketach nie są to jakieś horrendalne kwoty.   Na pewno chcąc się żywić wyłącznie tym  co kupimy na miejscu kwoty jakie wydamy są znaczące. Ja w wersji minimalnej zakładałbym ok 100zł na dzień.   Na Islandi  miałem ze sobą swoją maszynkę ulubioną uniwersalną kuchenkę MSR. Tak jak zawsze, mimo że komfort gotowania na niej jest niższy niż na kuchenkach stricte  gazowych,  bardzo cenię ją za to że jakieś  paliwo do niej mogę kupić na każdej stacji benzynowej. I nie tracę czasu na szukanie sklepów turystycznych z kartuszami z gazem.
  2. Transport. Bilety z wawy kupiłem za ok 600 zł w obie strony. Dwa miesiące przed wylotem. Do tego doszedł jeszcze koszt przewozu rowerów ok 250 pln i bagażu rejestrowanego.  Rower na Islandię przewiozłem w kartonie rowerowym a z powrotem w torbie z znanego sklepu sportowego na D, którą woziłem ze sobą cały czas.
  3. Noclegi. Dwa razy nocowałem na kempingu. Zapłaciłem odpowiednio 1600  1200 koron czyli 60 i 45 zł. Dla mnie noclegi pod namiotem to zdecydowanie najlepsza opcja.
  4. Pogoda była dobra lub znośna na nizinach. W Interiorze czy w pobliżu lodowców zdecydowaniegorsza ze śniegiem i  do minus 7 C w nocy. Na początku września.  Oprócz tego podstawa to dobre ubranie przeciwdeszczowe.   I rękawiczki –  ciepłe i odporne na przemakanie.  Ja takich jeszcze nie znalazłem więc wdzięczny byłbym za wsparcie w wyborze takowych 🙂
  5. Trasa jaką przejechałem jest podobną jedną z łatwiejszych do pokonania. Potwierdzam to. Nie napotkałem wielkich rzek lodowcowych a droga była zawsze twarda.  W ciągu dnia zawsze kilka aut mnie mijało.  Podwyższają poprzeczkę warunki atmosferyczne i stosunkowo strome podjazdy na których często rower trzeba wpychać na górę.
  6. Interior jest pusta spaloną czarną pustynią – nic ciekawego.
  7. Nie zauważyłem aby kierowcy jeździli szczególnie uważnie.  Na słynnej drodze nr 1 jechałem z duszą na ramieniu z przerażeniem obserwując odległość w jakiej wymijały mnie auta.  Może to wina turystów ale do Norwegi kultura jazdy,  moim zdaniem, nawet się nie umywa.
  8. Z fauny spotkałem tylko owce i konie. Dużo koni 🙂
  9. Na Islandii byłem 10 dni. Przejechałem ok 800km. Czy wrócę tam ? Chyba tak. Tyle jest jeszcze rzeczy, których tam nie widziałem  🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *